Inicjatywy pani Stefanii

b_240_0_16777215_00_images_numery_10_178_2009_ok.jpgInicjatywy pani Stefanii

Maria Wilczek

 

„Dojrzałość zaczyna się wtedy, kiedy ręce otwierają się od siebie, ku innym” – mówił ks. Janusz St. Pasierb. Tę dojrzałość serca próbujemy mozolnie kształtować w sobie, a dary, które ofiarujemy innym różne przybierają formy, często zupełnie nietypowe. I tu przychodzi mi na myśl przykład pani Stefanii Maciągi.

Poznałam ją, trafiając przypadkiem na spotkanie poetyckie, które urządziła w Domu Pielgrzyma „Amicus” usytuowanym przy kościele św. Stanisława Kostki, którego proboszcz ks. Zygmunt Malacki (proboszcz roku 2005) zawsze wspiera słuszne inicjatywy swych parafian. A pani Stefania postanowiła, w czasie poniekąd mało wrażliwym na walory poezji, organizować nie tylko dla swych przyjaciół, ale i dla osób z parafii, właśnie spotkania z poezją. Ocalać od zapomnienia strofy dawnych poetów, nieraz mało znanych i tych, którzy odeszli niedawno. A nieraz, z niejakim zażenowaniem, bo jak mówi przysłowie „skromność ozdobą dziewczęcia” (w każdym wieku) przedstawiać i swoje wiersze, które zaczęła pisać w latach dość późnych choć poezję kochała od młodości i wśród obszernego domowego księgozbioru zawsze poczesne miejsce zajmowały tomy wierszy.

– Mam głębokie przeświadczenie – mówi – że poezja jest nam wszystkim bardzo potrzebna. Ona otwiera przed nami nowe przestrzenie, uwrażliwia na piękno świata, pozwala głębiej odczuwać ludzki los. Potrzebna jest młodym, ale i nam, ludziom starszym, którym nie pozwala zatrzymać się w bezruchu, tkwić w nastroju beznadziei. Wiem to z własnego doświadczenia.

Kiedy pani Stefania mówi o poezji, zawsze z niebywałym napięciem i wzruszeniem, wyczuwa się, jak bardzo jest jej ona bliska. Nie, pani Stefania nie jest krytykiem literackim, ani aktorką, nie jest też profesorem humanistycznego fakultetu. Po studiach prawniczych całe życie związana była z pracą prawno-organizacyjną. Zawsze sumienna, przejęta zadaniami, które miała do wykonania, nie znajdowała wówczas czasu na to, co stało się jej pasją w latach znacznie późniejszych. I dopiero wtedy, kiedy przeszła na emeryturę, która tak wielu wprawia w stan frustracji, postanowiła dopuścić do głosu swoje pasje i dzielić się nimi. W jaki sposób? Najpierw organizowała domowe czytania poezji w małym gronie, u niej, w skromnym mieszkaniu w Ursusie, potem spotkania w większych pomieszczeniach i w większych gronach. Sama wydeptywała ścieżki do księży proboszczów, prosząc o udostępnienie sali, o zamieszczenie w parafialnych gablotach wiadomości o poetyckich spotkaniach. Sama przygotowywała dekorację sali, zapraszała – aktorów, którzy chcieli, w darze dla zaproszonych, czytać wybrane przez nią wiersze i – muzyków, których występy wzbogacały programy poetyckich koncertów (wiele razy na jej zaproszenie odpowiadał tak lubiany aktor, jak Krzysztof Kumor). Sama przygotowywała też skromny poczęstunek po zakończeniu spektaklu, przeznaczając na ten cel swoje oszczędności.

Poetyckich spotkań pani Stefania zorganizowała bardzo wiele, także poza Warszawą. A od kilku lat, każdego roku, zaprasza w maju do Domu Pielgrzyma „Amicus” na wspólne słuchanie wierszy poświęconych matkom i Matce Bożej, w październiku na słuchanie fragmentów poematów Ojca Świętego Jana Pawła II i wierszy jemu poświęconych, w listopadzie czy w maju natomiast zgromadzeni goście słuchają wierszy patriotycznych znanych poetów, takich jak: Krzysztof Kamil Baczyński, Tadeusz Gajcy, Kazimierz Wierzyński, ks. Jan Twardowski, ks. Janusz St. Pasierb… Brzmią też wzruszające strofy poetów prawie zapomnianych, takie jak Seweryna Goszczyńskiego „Sadźmy, przyjacielu róże”, a czasem przemyka w programie wiersz mało znanego poety, chociażby taki, jak Pawła Ratza: „We Lwowie/ była kiedyś ulica Spartaka,/ secesyjne drzwi z numerem jeden,/ płocczanka Józefa Lipka/ i Polska./ Dzisiaj we Lwowie/ nie ma ulicy Spartaka/ secesyjnych drzwi z numerem jeden/ nie ma Józefy Lipki/ i Polski nie ma”.

Dopiero w ostatnich kilku latach współorganizatorem poetyckich spotkań organizowanych przez panią Stefanię stał się Polski Związek Kobiet Katolickich, przejmując istotną część obowiązków od zapracowanej inicjatorki. Ale najważniejszym od lat pomocnikiem jest jej małżonek Józef – społecznik, całym sercem oddany młodzieży. Jako prezes Ogólnopolskiego Związku Katolickich Klubów Sportowych ma na swym koncie organizowanie, od przeszło dziesięciu lat rowerowych rajdów – pielgrzymek dla młodzieży. Dzięki niemu młodzi wzięli udział w rajdzie ku czci 108 męczenników, ku czci ks. Jerzego Popiełuszki (celem rajdu była tama we Włocławku – miejsce gdzie odnaleziono ciało księdza Jerzego), w rajdzie do Kalisza – do sanktuarium św. Józefa, w rajdzie z Warszawy do Radomia, upamiętniającym postać ks. bp. Jana Chrapka, w sztafecie niepodległości z Zuzeli do Warszawy, i w wielu innych.

Tak więc pod jednych dachem żyje, wspierając się od lat, małżeństwo społeczników, dedykujących każde swoje dokonanie Temu, któremu w pełni zawierzyli.

– I początek moich działań, przed przeszło dwudziestu laty – mówi pani Stefania – zawdzięczam odpowiedzi z Góry na moją żarliwą modlitwę, składaną Bogu w szpitalnej kaplicy, po ciężkiej operacji. Prosiłam wówczas o światło na tej, nie wiedziałam jak długiej, drodze, którą mam jeszcze przed sobą. I być może tam, w tej właśnie kaplicy, wymodliłam i ten szczególny dar, którym był dla mnie wieloletni, przyjazny kontakt z tak znamienitym poetą, jak ks. Jan Twardowski.

Zachwycona jego poezją pani Stefania pokazywała mu nieraz z zażenowaniem i swoje wiersze, a on z wyrozumiałością udzielał swych rad i nigdy ducha w niej nie gasił. Może dzięki temu, najczęściej niezbyt z siebie zadowolona, pisze, mocuje się nieporadnie z trudnym tworzywem, przeżywa wiele chwil autentycznej udręki, wiedząc, jak trudno zamknąć w słowach to, co w duszy gra, jak trudno, o czym przypominał ks. Pasierb, „tak zderzyć ze sobą dwa słowa, żeby wydały jedyny dźwięk”. Ale pisze, pisze strofy proste – o radości istnienia, którą daje miłość i wiara, o spokoju, określanym dojrzałością czasu, o samotności, która bywa przywilejem. Pisze: „Przy stole wolnej Ojczyzny zasiadamy/ my wy oni – wszyscy pokoju spragnieni/ za miejsce przy stole dziękujemy/ Bogu i ojcom naszym”. I modli się skromną strofą: „Ósmy września/ Maryjo Siewna/ Matko polskiego września/ Królowo nadziei/ w Twoje urodziny/ swoje serca/ oddajemy w pokorze”.

 

I znów jesień. Pani Stefania, podobnie jak każdego roku, przygotowuje koncert poezji patriotyczno-religijnej. Znów zajmą miejsca na Sali „Amicusa” ci, którzy będą chcieli umocnić swą wiarę w to, że ważne, dobre, piękne słowa nadal mają swą moc, że nie wyszły z mody, że słusznie nadal się do nich tęskni.