Święta Urszula Ledóchowska

b_240_0_16777215_00_images_numery_7_8_176_2009_ok.jpgŚwięta Urszula Ledóchowska

S. Małgorzata Krupecka USJK

 

 

Szary prosty habit z czarnym paskiem, różaniec, krzyż na metalowym łańcuszku, na głowie czarny czepek. Po tym stroju łatwo rozpoznać św. Urszulę Ledóchowską i jej duchowe córki – szare urszulanki, a właściwie: Urszulanki Serca Jezusa Konającego.

Mijająca w tym roku, 29 maja, siedemdziesiąta rocznica śmierci św. Urszuli Ledóchowskiej (1865-1939) jest okazją, aby po raz kolejny przypomnieć postać tej polskiej świętej, kanonizowanej przez papieża Jana Pawła II w Rzymie 18 maja 2003 roku.

Senat Rzeczypospolitej Polskiej 5 marca podjął specjalną uchwałę „w sprawie uczczenia 70. rocznicy śmierci świętej Urszuli Ledóchowskiej i uznania jej za wzór patriotki”. Senat wyraził „cześć i uznanie” dla osoby świętej „oraz dzieł jej życia, poświęconego Bogu, Ojczyźnie i człowiekowi”. Uchwała Senatu przypomina wszechstronne zaangażowanie św. Urszuli w obronę Polski, jej pomoc Polakom rozproszonym po świecie, a także zasługi w dziedzinie edukacyjno-wychowawczej i dewizę, którą się kierowała: „Moją polityką jest miłość”. Za aktualne wezwanie senatorzy uznali słowa, które Jan Paweł II wypowiedział w czasie jej kanonizacji w 2003 roku: „Wszyscy możemy się uczyć od niej, jak z Chrystusem budować świat bardziej ludzki – świat, w którym coraz pełniej będą realizowane takie wartości, jak: sprawiedliwość, wolność, solidarność, pokój”.

 

Trochę życiorysu

Jej rodzice: Antoni Ledóchowski, polski emigrant, i Józefina Salis-Zizers, Szwajcarka, w Loosdorf (k. Wiednia) stworzyli rodzinę głęboko chrześcijańską, w której z radością przyjmowane było każde kolejne dziecko. 17 IV 1865 roku przyszła na świat ich druga córka, Julia – późniejsza św. Urszula. W 1883 roku rodzina Ledóchowskich przeniosła się do Lipnicy Murowanej k. Bochni. W tym czasie w Julii dojrzewało powołanie zakonne.

Miała 21 lat, gdy wstąpiła do klasztoru Urszulanek w Krakowie. Jako s. Urszula od Jezusa podjęła pracę nauczycielską i wychowawczą w prowadzonej przez urszulanki szkole z internatem. W 1906 roku zorganizowała przy klasztorze pierwszy w Polsce akademik dla studentek, a następnie – także pierwszą w Polsce – Sodalicję Mariańską Akademiczek.

W lipcu 1907 roku wyjechała do Petersburga i tam – wiodąc życie zakonne w konspiracji – w polskiej parafii św. Katarzyny objęła z kilkoma współsiostrami internat dla dziewcząt, a w 1910 roku rozszerzyła działalność również na Finlandię, gdzie otworzyła prywatne gimnazjum oraz nowicjat dla coraz liczniejszych kandydatek, a wśród okolicznych Finów, luteranów, rozpoczęła pracę, którą dziś nazwalibyśmy ekumeniczną. Jej działalność przyciągała jednak coraz większą uwagę władz carskich, powodowała rewizje i oskarżenia, a w 1914 roku stała się przyczyną wyrzucenia jej z Rosji.

Początki emigracji w Szwecji były bardzo trudne. Zarabiała na życie lekcjami francuskiego, sama uczyła się szwedzkiego. Szybko jednak dostrzegła wokół siebie coraz więcej możliwości apostołowania, zwłaszcza że z Rosji stopniowo dojeżdżały kolejne siostry. Dla skandynawskich dziewcząt siostry założyły koło Sztokholmu szkołę języków obcych wraz z internatem, a w Danii – dom dla sierot po polskich robotnikach sezonowych.

Równocześnie m. Urszula podjęła współpracę z Generalnym Komitetem Pomocy Ofiarom Wojny w Polsce, założonym w Szwajcarii z inicjatywy H. Sienkiewicza i I. Paderewskiego. W ciągu trzech lat wygłosiła około 80 odczytów w wielu miejscowościach Szwecji, Danii i Norwegii.

W 1918 roku postanowiła wrócić do odrodzonej Ojczyzny. 7 VI 1920 roku uzyskała zgodę Stolicy Apostolskiej na przekształcenie autonomicznego domu urszulanek, którego była przełożoną, w zgromadzenie apostolskie. Stąd dzień ten można uznać za datę narodzin Urszulanek Serca Jezusa Konającego, zwanych również urszulankami szarymi.

W sierpniu tego samego 1920 roku siostry z polskimi dziećmi opuściły Danię i osiedliły się w Pniewach pod Poznaniem. Urszula Ledóchowska zmarła 29 V 1939 roku w Rzymie.

 

Święta mocno zaangażowana w historię

Najczęściej przypomina się współpracę św. Urszuli z Sienkiewiczowskim komitetem z Vevey w okresie pierwszej wojny światowej. Ale i później, przy różnych okazjach zabierała publicznie głos na aktualne tematy. Tylko w ciągu ostatnich siedemnastu lat życia wygłosiła ponad 30 oficjalnych odczytów, przemówień, wykładów, referatów, konferencji, pogadanek… na zjazdach, kongresach, zebraniach czy kursach, a nawet w radiu. Przemawiała w Polsce i za granicą. Mówiła o działalności swego zgromadzenia, między innymi o pracy na Kresach Wschodnich, o potrzebie starań o powołania kapłańskie, o Krucjacie Eucharystycznej, o wychowaniu dzieci i młodzieży, m.in. o roli Eucharystii w wychowaniu, o ważności czytania i rozważania Ewangelii, o konieczności zintensyfikowania starań o beatyfikację królowej Jadwigi, o problemie pracy, o specyfice nowo powstałych wspólnot zakonnych… Mówiła do dzieci, do młodzieży, do matek, do nauczycielek i wychowawczyń, do ziemian, do Polaków przebywających w Rzymie, do literatów francuskich…

Od arcybiskupa poznańskiego, Walentego Dymka (1888-1956), dowiadujemy się: „Jak pozytywnie oceniano jej wiedzę i jej metody pracy społecz­nej, świadczy choćby referat Matki, wygłoszony na ogólno­polskim Zjeździe Ziemian Polskich w Częstochowie (…). Umiała powiedzieć wszystkim prawdę i zachęcić do pracy społecznej (...). Referat ten zrobił wielkie wrażenie i opowiadano sobie, że zakonnica potrafiła tak dobrze i tak mądrze ująć problem społeczny”.

 

Chciała „spalać się miłością”

Tak właśnie napisała w liście do brata, przygotowując się do złożenia ślubów zakonnych.

Mimo że wydarzeń, inicjatyw, ciekawych znajomości, podróży, przedsięwzięć można naliczy się w życiu Urszuli Ledóchowskiej tyle, że starczyłoby na kilka życiorysów, nie uważała się za działaczkę społeczno-polityczną.

Współpracowała z wybitnymi postaciami ze sceny publicznej, patrzyła jednak na nich oczyma Jezusa. O polskim polityku w jednym z listów wyraziła się: „Mnie szkoda Daszyńskiego – chętnie bym go do Boga skierowała”. O głośnym pisarzu szwedzkim: „A mnie tak żal się jego zrobiło! (…) Żeby można mu dać Boga!”. O znanym Duńczyku: „Mnie jego żal. Widać, że to człowiek z sercem, ale bez wiary, i źle mu z tym jest”. Można by mnożyć podobne wyznania.

Pragnienie zdobycia świata dla Chrystusa widoczne jest w jej wielu tekstach pisanych zarówno do sióstr, jak i do wychowanków. To jeden z przykładów: „Pracujmy dla dobra dusz, dając im dobry przykład, przede wszystkim wesołości, uprzejmości. Pracujmy dla dobra dusz, starając się rozjaśnić życie innym swą dobrocią i miłością. Pracujmy dla dobra dusz, modląc się gorąco za tych nieszczęśliwych – a jest ich dużo – którzy żyją z daleka od Boga i Go nie znają”.

Włoszka, rzymska współpracownica Urszuli, tak ją zapamiętała: „Lubiła rozmawiać, myśleć, projektować, przechadzając się wzdłuż długiego korytarza. Trzymała mnie za rękę, jakby chcąc przelać we mnie swój zapał (…) dla tego, co należałoby jeszcze uczynić tutaj dla dobra dusz”.

Nie bała się nowych rozwiązań. „Miała tę zdolność do wielkiej, Bożej przygody, w której człowiek różne rzeczy czasem ryzykuje – powiedział Jan Paweł II w 1980 roku, odwiedziwszy prowadzony przez urszulanki w Rzymie akademik dla dziewcząt. – Ona też ryzykowała, ryzykowała nawet czasem swoją dobrą opinię zakonną”.

 

Dobroć jako siła

We wspomnieniach ludzi, którzy ją osobiście znali, zapisała się jako osoba ciepła, serdeczna, pogodna, pełna osobistego uroku.

Zarówno siostrom, jak i wychowankom, proponowała dobroć jako „ogromną siłę”, jako styl życia i ewangelizacji. „Potrzeba nam dobroci – przekonywała – by pociągać dusze do Jezusa. My nie wiemy, jaka ukryta siła w niej tkwi, a to dlatego, że dobroć sama przez się jest rzeczą Boską, tą małą iskierką, rozpaloną w człowieku przy ogromnym ognisku Bożej dobroci. Każdy jej objaw w duszy ludzkiej zbliża ją samą, choć bezwiednie, do Boga, jak również i tych, dla których jesteśmy dobrzy. Bądźmy dobre. Do dobroci trzeba się przyzwyczaić, wprawić się w nią”.

Propozycja św. Urszuli, aby budować królestwo Boże na ziemi, „darząc ludzi uśmiechem miłości i dobroci, uśmiechem, który mówi o miłości i dobroci Bożej” – jest prosta, ale i wymagająca, każe bowiem dać się do głębi owładnąć Chrystusowi.

Dlatego jako obowiązek mistrzyni nowicjatu św. Urszula określa formację sióstr o szerokich horyzontach serca i umysłu: „Niech stara się w nich wyrobić serce szerokie, otwarte dla każdej nędzy moralnej i materialnej, palące się do poświęcenia (...). Niech strzeże myśli ich od ciasnoty. Można doskonale połączyć ścisłość w spełnieniu obowiązków, zachowaniu Konstytucji, zwyczajów, (...) z szerokim umysłem, szerokim sercem, które umie życie traktować z tym szerokim rozmachem Bożym, jakiego uczy (...) św. Augustyn: «Kochaj i czyń, co chcesz». Niech kochają Boga z całego serca, a pójdą śmiało naprzód, bez lęku, bo miłość nie grzeszy”.

 

Święta zwyczajność

Uczyła prostej drogi do świętości poprzez odpowiedzialne wypełnianie codziennych obowiązków, połączone z kontemplacją Serca Jezusa konającego na krzyżu, aby Chrystus mógł przemieniać serce człowieka, napełniać je miłością i paschalną radością. „Każdy niech służy według swej możności i obowiązku, lecz niech służy uprzejmie i wesoło” – radziła. Pojmowała bowiem świętość jako spełnianie „najzwyczajniejszych małych obowiązków z miłością nadzwyczajną”.

Pisała nie tylko teksty o charakterze duchowym. Zainteresowanie św. Urszulą jako utalentowaną wychowawczynią sprowokowało do ponownego przyjrzenia się jej kilku powieściom dla dzieci. Okazuje się, że wytrzymują próbę czasu. W księgarniach możemy znaleźć jedną z nich, zatytułowaną „Z urwisa bohater”.

Sprawdza się też dziś jako wstawienniczka u Boga w trudnych sprawach ludzi. Wydane niedawno „Cuda św. Urszuli” zawierają ponad czterysta świadectw pomocy, uzyskanej dzięki jej pośrednictwu.