Inicjatywa warta upowszechnienia

b_240_0_16777215_00_images_numery_3_172_2009_ok.jpgInicjatywa warta upowszechnienia

Maria J. Wilczek

 

 

Nie tak dawno, miłe Panie, opowiedziałam wam o jakże cennej inicjatywie pani Wiesławy Piontek – stworzenia w Parznie, nieopodal Łodzi –Muzeum Modlitewnika Polskiego. Dzielna założycielka, która umiała, jak pamiętamy, zarazić swym zapałem i księdza proboszcza Leszka Druha, swego męża muzyka i wiele innych osób, doprowadziła do tego, że zbiory muzeum, mieszczącego się w maleńkim dworku, w którym niegdyś mieszkała Sługa Boża Wanda Malczewska, liczą dziś – przeszło tysiąc czterysta egzemplarzy (w tym także wiele starych śpiewników). A dziś chcę wam opowiedzieć o kolejnej inicjatywie, zrodzonej pod tym samym dachem lutomierskiego domu państwa Piontek, ale tym razem wysunął ją i zrealizował mąż pani Wiesławy – pan Antoni, utalentowany skrzypek, wieloletni pedagog, dzielący się swymi umiejętnościami z wieloma młodymi ludźmi. Jego inicjatywa nie dotyczyła jednak spraw związanych z muzyką, choć problem umuzykalnienia młodego pokolenia zawsze leży mu na sercu, ale – dramatycznie podupadającego dziś w Polsce czytelnictwa. A że, jak przypominał śp. ks. Janusz Pasierb przejawem patriotyzmu jest dostrzeganie potrzeb małej ojczyzny, społecznikowską swoją inicjatywę pan Piontek zaczął rozwijać w Lutomiersku, i tutaj udało mu się osiągnąć to, że przed ostatnimi świętami Bożego Narodzenia otwarta została zorganizowana przez niego –

 

Parafialna Czytelnia Prasy Katolickiej

A gdzie się ona mieści? W starej plebanii kościoła pw. Matki Boskiej Szkaplerznej, bo tam salę udostępnił na ten zbożny cel – ks. proboszcz Marek Kowalski, rozumiejący dobrze znaczenie takiej placówki dla intelektualnego rozwoju nie tylko jego parafian.

Choć głównym motorem całego zamierzenia był oczywiście pan Piontek, to, jak sam podkreśla, pomagała mu dzielnie nie tylko jego małżonka, jakby rewanżując się za niegdyś udzielaną jej pomoc w czasie powstawania muzeum, ale i wiele innych osób, a wśród nich nieoceniona pani Jadwiga Krzywania pełniąca dziś dyżury w nowopowstałej placówce. A pracy przy powstawaniu było sporo, najpierw z odnowieniem i wyposażaniem wnętrza. Na razie jest ono jeszcze urządzone skromnie i oszczędnie. Wykorzystano ławki, krzesła i stoliki niepotrzebne już jednej ze szkół, na ścianie zawisł – krzyż, jest zieleń i półki na pierwsze czytelnicze zbiory. Są jednak widoki, że samorząd postara się o bardziej wygodne i nowocześniejsze wyposażenie wnętrza czytelni. Znalazły się w niej wszystkie ważniejsze czasopisma katolickie, i to w kilku egzemplarzach, by była też możliwość wypożyczenia, choć na krótko, egzemplarza dodatkowego do domu. Obok „Niedzieli”, „Gościa niedzielnego”, „Źródła”, „Różańca”, „Arki” i „Idziemy”, na jednym z pierwszych miejsc, co może nas cieszyć, znajduje się – „List do Pani”. Jest też wiele pism dla dzieci, takich jak „Jaś”, „Dominik”, „Mały Rycerz Niepokalanej”, „Anioł Stróż”, a także, „Gazetka Parafialna”, którą zaczęto od niedawna wydawać.

 

A co ponadto?

Z inicjatywy pana Piontka, którego ważnym doradcą jest ks. Kazimierz Kurek, zaczęto też realizować nietypowy pomysł przygotowywania paczek aktualnych czasopism do ofiarowania chorym parafianom, odwiedzanym przez księdza proboszcza w każdy pierwszy piątek. A jest ich w mieście i okolicy przeszło 90.

Ostatnio grono współdziałające z panem Piontkiem, a wywodzące się głównie ze stworzonego niedawno Parafialnego Stowarzyszenia Rodzin Katolickich, postanowiło rozszerzyć czytelnicze zbiory o zestaw wartościowych pozycji książkowych. Trwa więc zbiórka książek, a ofiarna pani Wiesława, uzupełnia cierpliwie założony katalog.

Do czytelni zaczyna przychodzić coraz więcej osób, także z dziećmi, i to nie tylko przed, czy po niedzielnej Mszy świętej, ale i w tygodniu. Przybywają także na nietypowe, a jakże warte powtórzenia w innych środowiskach,spotkania – na wspólne odmawianie brewiarza. Po popołudniowej Mszy św., w piątek, brzmią słowa nieszporów, o 10 w niedzielę – słowa jutrzni. Przybywają też członkowie założonego przez pana Piontka parafialnego chóru, a więc sławi się więc Najwyższego także śpiewem.

Jak się dowiaduję w rozmowie z panem Antonim, to dopiero początek działań tej zdawałoby się maleńkiej placówki, bo opracowany program jest znacznie szerszy. Na razie wolał jednak go nie ujawniać, by, jak uważa, czyny wyprzedziły słowa. A ja myślę z nadzieją, że może ta inicjatywa – zakładania przyparafialnych czytelni prasy katolickiej, będzie mogła stać się znacznie powszechniejsza. Także, a może przede wszystkim, dzięki aktywnemu laikatowi, który współdziałać będzie ze swym proboszczem.

A chodzi tu o niebagatelna sprawę, nie tylko o dbałość o podniesienie poziomu czytelnictwa w parafii, ale także o zachętę do pogłębiania, i w ten sposób, formacji religijnej.