List do Pani

Miesięcznik Polskiego Związku Kobiet Katolickich

Top menu

  • O nas
  • Prenumerata
  • Archiwum
  • Kontakt

 

 

 

  • Początek
  • Informacje
  • Wydawca
  • Piszą o nas
  • Nagroda
  • Polityka cookies

2 (331) 2025

Czytaj więcej: 2 (331) 2025Czytaj więcej: 2 (331) 2025

 

Z numeru lutowego

„Listu do Pani”

 

Szybko, jak zwykle, minęły święta, szybko pierwszy miesiąc nowego roku – i już spotykamy się w lutym, który zbliża nas ku wiośnie. 

Wśród ważnych w tym roku dat, na które wskazuje w swoim artykule Lidia Dudkiewicz (s. 6), jest przypomnienie, że rok 2025 przeżywamy w Kościele katolickim jako Rok Jubileuszowy, czyli Rok Święty. Już ta ważna okoliczność skierowuje nasze myśli ku tematowi świętości. O świętości życia piszą ks. Janusz Chyła i Dobromiła Salik (s. 4). A jak mamy ku niej dążyć? Wpatrzeni w Jezusa, naszego Przewodnika, Mistrza i Króla, wsłuchując się w Jego słowa, próbując Go naśladować. 

Poznajemy życie Pana Jezusa z kart Ewangelii. Ileż czyni dobra, ileż cudów! Naucza, uzdrawia, wskrzesza, pochyla się nad każdym, kto z wiarą do Niego się zbliża. Nasz Nauczyciel, który przyszedł, aby nas zbawić, pyta nieustannie – o serce. Czy umiemy widzieć nie tylko własny, ale i cudzy los? Jak my uzdrawiamy? Jak nauczamy? Jakie czynimy cuda? Bo my też możemy, naśladując Go, czynić małe cuda rozmnażania dobra. Czasem cudem jest podniesienie kogoś na duchu, kiedy jest w rozpaczy, udzielenie w porę pomocy materialnej, obdarzenie uśmiechem, który rozproszy cienie, przygarnięcie tego, kto płacze, pospieszenie ze skuteczną radą, z pomocą w wyjściu z kryzysu, ofiarowanie więcej czasu bliskim, ale i też innym ludziom. 

A więc mamy dbać o „uprawę“ serca. Zmarły ponad 31 lat temu ks. Janusz Pasierb, który w tym numerze naszego pisma daje ważne rady nam, pielgrzymom nadziei (s. 13), przypomina w jednym z esejów: „Wysuszenie serca jest wielką chorobą religijności współczesnej“. Pan Jezus nauczał, uzdrawiał, krążąc po drogach Judei i Galilei... Jakże często bywał zmęczony, udręczony! Podejmował jednak trud drogi, aby mogła być okazywana miłość. Często człowiek bywa zmęczony, znużony, a wówczas niechętny kolejnym zadaniom. Narzekamy na trudny los. A św. Matka Teresa z Kalkuty powiedziała kiedyś: „Tacy jesteście utrudzeni, bo się za mało modlicie”. 

Spójrzmy na naszego Mistrza. Przypomnijmy sobie scenę, kiedy nauczał tysiące i nakarmił tysiące, potem tłum rozszedł się, Apostołowie wsiedli do łodzi i odpłynęli, a On, po całym dniu ofiarnego trudu, odszedł w miejsce ustronne – i modlił się. Na początku swej misji, zanim wyszedł nauczać i czynić cuda, czterdzieści dni przebywał na pustyni, pościł i modlił się. Modlił się też całą noc przed wyborem Apostołów. I kiedy przystępował do najważniejszej misji, zgodnej z wolą Ojca, odkupienia nas wszystkich przez śmierć na krzyżu, modlił się w Ogrodzie Oliwnym. 

My wszyscy, wierne uczennice i wierni uczniowie Chrystusa, musimy także każde nasze zadanie (a zadaniem ma być każdy dobrze przeżyty dzień) zaczynać od modlitwy, pamiętając też o poście i jałmużnie. Naszą modlitwą mamy włączyć się w ogólną modlitwę Kościoła, którego jesteśmy członkami. 

A wracając do wątku naszego utrudzenia... Jest taka anegdota, którą warto poznać. W czasie, kiedy budowano katedrę w Chartres, jedną z najwspanialszych średniowiecznych katedr Europy, pewien podróżnik przechodzący nieopodal zatrzymał się, by przyjrzeć się ludziom pracującym przy jej wznoszeniu. Wśród nich byli tragarze. W umieszczonych na ramionach nosiłkach dźwigali z oddali ogromne ilości kamieni na budowę. Podróżnik zaczepił jednego z nich: „Czym się zajmujesz?“. „Nie widzisz? – odpowiedział. – Męczę się potwornie, dźwigając te ciężary. Pieskie to moje życie, ale muszę na nie jakoś zarobić“. Podróżnik zapytał z kolei drugiego tragarza: „A ty co robisz?“. „Przeklęta ta moja praca – odrzekł z goryczą. – Uginam się pod ciężarem kamieni, ale muszę utrzymać rodzinę“. Za tymi dwoma szedł trzeci tragarz. Był jeszcze bardziej niż poprzedni obciążony, ale szedł z podniesioną głową, uśmiechnięty, jakby kamienie nic nie ważyły. Podróżnik zwrócił się z kolei do niego: „A ty co robisz?”. „Ja? – odpowiedział. – Ja buduję katedrę w Chartres”. 

I to jest ważne, aby każdy, trudząc się, ale idąc za naszym Mistrzem, wiedział, że my także budujemy naszą katedrę w Chartres – budujemy Kościół domowy, szczęśliwą rodzinę, dobry los naszych dzieci, dobrze je wychowując, wnosimy nasze talenty i charyzmaty w nurt życia społecznego i zawodowego. Ta świadomość, że nasz trud ma głęboki sens, że jest on wyrazem wierności Panu Jezusowi, powinna pomagać żyć i nie gubić chrześcijańskiej radości. 

MARIA WILCZEK     

  • start
  • poprz.
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
  • 7
  • 8
  • 9
  • 10
  • nast.
  • koniec

Czy współczesna kobieta, czy Polka współczesna (...) jest jeszcze sercem rodziny? (...) To jest kwalifikacja największa: być sercem! Być sercem rodziny! (...) sercem rodziny rodzin: parafii, narodu, Kościoła – żebyście były sercem. O to pragnę się modlić razem z wami.

ks. kard. Karol Wojtyła

Słowa wypowiedziane podczas kazania wygłoszonego 12 IX 1976 r. w Kalwarii Zebrzydowskiej

Czytaj więcej: 2 (331) 2025

Informacje o plikach cookie

Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce. Czytaj więcej...