HISTORIA PEWNEJ IKONY

b_240_0_16777215_00_images_numery_12_1_170_2008_09_ok.jpgHISTORIA PEWNEJ IKONY

Teresa Winek

 

Był ciepły marcowy poranek 1945 roku. Jak w każdą środę, tak i tego dnia pani Janina (przywiązana do drugiego imienia i patrona, świętego Kazimierza), wraz z furmanem Głuszkiem, udała się do Buska, by na tamtejszym targu zaopatrzyć w żywność spory dom –  rodzinę i pracujących w majątku robotników. To ona od pewnego czasu była głównie odpowiedzialna za rodzinę. A także stawy z rybami i młyn. Mąż, jedyny w okolicy wojskowy z fachowym wykształceniem, włączony w akcje Armii Krajowej, szkolił młodych żołnierzy, ukrywał się.

Do Buska jeździła przede wszystkim po chleb – by wystarczyło na cały tydzień. Pani Królowa, właścicielka piekarni, gromadziła też suche pieczywo, którym karmiono ryby. I tym razem bryczka była wypełniona wiktuałami i ułomkami suchego chleba. W pewnej chwili na drodze od Pińczowa, na wysokości Góry Kwiatkowej, pojawiła się kawalkada radzieckich czołgów. Brudni, wymizerowani żołnierze otoczyli bryczkę i przerażonych jeźdźców. Nie minęła chwila… i zniknął wszystek chleb, także ten suchy.

Jeden z czołgistów wrzucił do bryczki bury, konopny worek – spory pakunek. Nie było czasu na sprawdzanie jego zawartości. Pani Janina, szczęśliwa, że wyszła z tego spotkania cało, choć pozbawiona wiktuałów, wróciła do domu. I dopiero tam zobaczyła, co otrzymała. W worku były trzy deski, które ułożyły się w ikonę: na złotym tle postać Maryi na obłoku, z błogosławiącym oburącz Jezusem. Poniżej para ludzi, Anioł udzielający Komunii świętej starcowi, dziecko.

To była chyba najbardziej nieprawdopodobna „zdobycz” wojenna. Pani Janina przechowywała ją w domu przez ponad pięćdziesiąt lat, w 1998 roku przekazała swemu synowi, kapłanowi. Maryja z tajemniczej ikony osiedliła się na służewskiej plebani, a jej spadkobierca modlił się, by rozeznać, co zrobić z takim darem. Trwało to prawie dziesięć lat, do 2007 roku.

Mijało wtedy tysiąc siedemset lat od śmierci świętej Katarzyny Aleksandryjskiej, dziewicy i męczennicy. Mnisi z klasztoru św. Katarzyny, położonego na Synaju, u podnóża góry o tej samej nazwie, przywieźli do warszawskiego kościoła relikwie świętej patronki. Na uroczystość, tajemniczym zrządzeniem Opatrzności, przybyli też zakonnicy z prawosławnego klasztoru koło Petersburga. Ksiądz prałat Józef Roman Maj pokazał im „wojenną” ikonę. Ku zaskoczeniu obecnych, jeden z mnichów, archimandryta Łukian Kucenko, ukląkł przed obrazem, ucałował go… i powiedział, że teraz wie, po co przyjechał do Warszawy. Nie wyjedzie bez ikony, przedstawia ona bowiem Bogarodzicę Maryję, Radość Wszystkich Strapionych, a on buduje pod takim wezwaniem świątynię w dalekiej Karelii.

Według historyków sztuki, ikona „Radość Wszystkich Strapionych” należy do stosunkowo często spotykanych, bo powszechnie czczonych w Kościele prawosławnym wizerunków Bogarodzicy. Jej pierwowzór znajdował się od 1643 roku w moskiewskiej cerkwi Przemienienia, gdzie dokonywały się liczne uzdrowienia, święto Maryi z tego obrazu obchodzono 24 października. Otrzymana przez panią Janinę kopia powstała na przełomie XVII i XVIII wieku. Namalowana została złotem i temperą na desce, barwami ugru, czerwieni i bieli oraz zieleni. Cyrylicka inskrypcja opisuje temat ikony. Obraz dowodzi dużej sprawności warsztatowej malującego, odznacza się bowiem wysokimi walorami estetycznymi i kompozycyjnymi.

 

Gdy minął rok i załatwiono wszelkie urzędowe formalności, Maryja znów wybrała się w drogę, tym razem na Północ, gdzie będzie siać radość w sercach przytłoczonych trudami codzienności, ale i zatroskanych o przyszłość świata, któremu chciano odebrać Boga. Będzie budować ducha jedności między prawosławnymi i katolickimi wyznawcami Jej Syna. Pozostanie znakiem sensu i ładu w pozornie chaotycznym wirze ludzkich działań.

 

                                               ***

– Tajemniczym zrządzeniem Opatrzności, zadaniem naszej rodziny, było przechowanie tej ikony przez ponad sześćdziesiąt lat – mówi ks. prałat Józef Roman Maj – Zawsze jednak uważałem, że jej miejsce jest w świątyni, że powinna być przedmiotem kultu, bo on stanowi o jej wielkości. Kult obrazów jest mocno rozwinięty w prawosławiu, one pobudzają do życia duchowego. Ikona przechowywana w muzeum nie ma tej wartości. Ten obraz jest wyjątkowo piękny, wypracowany artystycznie, szczególnie postać Maryi z Jezusem i tło. Artysta malował ją przez lata, techniką niezwykle pracochłonną. Inną ręką namalowano Anioła i postaci ludzkie.

– Jakie znaczenie ma fakt przekazania ikony do cerkwi?

– Uroczystości, jakie odbyły się w klasztorze Świętej Trójcy Aleksandra Swirskiego miały podniosły charakter. Duchowni i lud przyjęli ikonę (oraz relikwie św. Eustachego) bardzo serdecznie. Będzie ona przechowywana w nowej, budowanej dopiero świątyni we wsi Konduszi. Na odrzwiach znajdzie się tablica informująca, że obraz jest darem katolickiego księdza. Zaistniały fakt ma więc znaczenie ekumeniczne. Ikona została omodlona przez wiernych w kościele Św. Katarzyny na Służewie, a teraz będą się przed nią modlić wyznawcy prawosławia, będzie więc budowana szczególna więź modlitewna wiernych obu Kościołów.